piątek, 11 stycznia 2013
(Wataha Castiela) Od Castiela CD Hope
- Hm, Nie jestem pewien. Od mojego szczenięctwa tajemnica była bardzo strzeżona. Mędrcy otoczyli wszystkie jej słowa pieczęcią i jak ktoś je wyjawi lub pozna... umiera w mękach. - Wydusiłem. Hope spojrzała na mnie udając spokój lecz jej oczy wyrażały obawę.
- Musimy to poznać... - Powiedziała.
- Nie musimy... - Odparłem unosząc łeb.
- To musi być ważne, dla całej watahy. Skoro tak ją strzegli musi być to coś konkretnego, niebezpiecznego... - Rzekła ponurym tonem.
- Pff... Może tak może nie... Teraz muszę zająć się czymś innym. - Burknąłem.
- Czymże? - Zapytała oschłym głosem.
- Muszę ich znaleźć... słyszałem ich... Byłem tchórzem... zostawiłem ich... samych... na śmierć...-Wyszeptałem smutno.
- Rozumiem to że czujesz się winny ale oni nie żyją! Zrozum! To twoja głowa!
- Jestem pewien że nie. - Zbyłem ją i ruszyłem w stronę miejsca z kąd prawdopodobmnie wydobywało się wycie. Hope pobiegła za mną.
- Idioto! Jest noc, a ty ledwo stoisz, ogarnij się! - Burknęła. Nie słuchałem jej bo zobaczyłem kształt... kształt wilka... znajomy kształt...
- PARVATI!!!! - Wydarłem się i pobiegłem w stronę wilczycy.
- Castiel? - Wyszeptała ze zdziwieniem. Przytuliłem się do niej prawie dusząc.
- Khe Khe - Chrząknęła Hope.
- Emm... No więc Parvati, Hope, Hope, Parvati - Przedstawiłem je sobie.
< Hope? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz