sobota, 5 stycznia 2013
(Wataha Valerie) Od Fallena - C.D Valerie
Ocknąłem się. Było mi ciepło i wygodnie. Na dodatek rany już nie bolały tak mocno. No i jeszcze nie byłem głodny. "Czyżbym umarł?" - to była pierwsza myśl jaka nasunęła mi się do głowy. Otworzyłem oczy. Nie musiałem już ich mrużyć aby cokolwiek dostrzec. Zobaczyłem nad sobą właśnie tą plamę, którą okazała się być jakaś wadera. Uśmiechnąłem się na widok drugiego pobratymca.
- Kim jesteś? Czy na pewno jesteś tym, kim spotkałem w lesie? - spytałem się wilczycy.
- Tak, to ja. - uśmiechnęła się życzliwie - Żal byłoby mi zostawić cię na mrozie. Na dodatek miałeś te rany... Wyglądałeś jak siedem nieszczęść.
Zmusiłem się do podniesienia łba. Zapiekła mnie, do tej pory niewidoczna, rana od kłów na karku. Zaraz opadłem.
- Jestem Fallen. - w ten czas zobaczyłem krew na jej grzbiecie - Niosłaś mnie, bydlaka, na własnym grzbiecie? Fanfary dla ciebie. Jestem dosyć ciężki, nawet, jeśli dość długo nie wiem.
Uśmiechnąłem się lekko. Dreszcz zimna, dochodzący z zewnątrz, przeszył ciało wadery.
- Mi się nic nie stanie już chyba gorszego. Nie musisz koło mnie stać, ale bardzo ci za to dziękuję. A właściwie... Jak masz na imię?
<Już ostra, ale życzliwa plamo? XD>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz