niedziela, 6 stycznia 2013

(Wataha Castiela) Od Castiela - Moja Historia cz.1


To wycie... Takie znajome...Uniosłem łeb i wsłuchałem się. Niestety po kilku minutach wycie ustąpiło i cisza znowu mnie zalała. Z uniesionym łbem leżałem jeszcze chwilę. Postanowiłem sprawdzić kto to wył, chyba że to mój umysł... byłem zmęczony...
Ale wypadało by najpierw opowiedzieć moją historię prawda?
Z wczesnego szczenięctwa nie pamiętałem nic. Późniejsze jeszcze jakoś rysowało się w mojej pamięci. Wychowałem się w dużej watasze która niegdyś była jedną z największych i najlepszych. Miałem rodziców Alpha. Matkę - Ederon i Ojca - Sheratona. Przez pierwsze dwa miesiące (co w wilczych latach to długo) byłem przekonany że są moimi biologicznymi opiekunami. Niestety pewnego dnia usłyszałem rozmowę rodziców...
- Sheraton, On niedługo będzie Adeptem, może powinniśmy mu powiedzieć że znaleźliśmy go w nawiedzonym lesie? Że.. jest sierotą?
- Niedługo? To jeszcze kupa czasu. Poza tym nie sądzę by ta wiadomość pomogła mu w normalnym życiu.
- Ale... Sądzę że to dziwne że Mędrcy tak się nim przejęli.
- Mówili że jest z nim związana tajemnica, dzisiaj do nich pójdziemy i wszystko nam wyjaśnią. - Tłumaczył mój tata. Byłem zdruzgotany... Jestem sierotą... a do tego jakieś tajemnice...
Jeszcze tego dnia wieczorem po wizycie rodziców u Mędrców powiedziałem że słyszałem wszystko. Prosiłem tatę by powiedział mi o co chodzi z tą tajemnicą.
- Synu, Nie jesteś na to gotowy. Nigdy nie będziesz... Cała wataha wie o tajemnicy ale tylko ja, twoja matka i Mędrcy znamy jej treść. - Próbował mnie przekonać. - Wojownicy dostali rozkaz zabicia każdego kto wykradnie tajemnicę. Są w stanie nawet pozbyć się Alphy jeżeli postanowi ją wyjawić.
- Ale to mnie dotyczy! Mam prawo wiedzieć! - Krzyczałem.
- Nie wiesz co mówisz... - Powtarzał. Męczyłem go tak kilka dni aż pewnego obiecał że po polowaniu opowie mi o co chodzi. Czekałem z niecierpliwieniem kilka godzin. Niestety do mnie i do Matki przyszedł jeden z Mędrców w towarzystwie paru wojowników którzy nieśli zmasakrowane ciało mojego przyszywanego ojca.
- Bardzo mi przykro, o pani. Na polowaniu spotkaliśmy niedźwiedzia. Zaatakował naszego Alphę i rozszarpał... - Powiedział Mędrzec. To było dla mnie straszne, byłem jeszcze szczeniakiem. Nie wierzyłem w nieszczęśliwy wypadek. Byłem przekonany że to Wojownicy rozszarpali Sheratona, pewnie dowiedzieli się że chce mi wyjawić tajemnicę. Od tego czasu moja ciekawość była coraz większa. Pod koniec szczenięctwa cały czas przekonywałem Matkę by wyjawiła mi tę ważną tajemnicę, związaną ze mną. Była znacznie twardsza niż Ojciec. Lecz udało się. Chciała wyjawić mi tajemnicę dzień przed moimi urodzinami i pasowaniem na Adepta.
- No cóż, Synu. Chodzi o to że... - Wtem naszą rozmowę przerwał Wojownik który wpadł do jaskini i powiedział coś Ederon na ucho. Wybiegła z jaskini. Po kilku godzinach znów zobaczyłem Mędrca który wciskał mi że mieli bitwę z sąsiadującą watahą i że moja matka zginęła n polu walki. Znowu zostałem sierotą. Oficjalnie miałem zostać Alphą. Lecz Rada zadecydowała że zostanę nim dopiero w drugim etapie Adepta. W tym czasie Alphą został inny samiec ze swoją partnerką.
Zostałem pasowany na Adepta. Podczas szkoleń poznałem parę innych wilków w moim wieku.
Lysandra który był moim najlepszym przyjacielem choć bardzo się różniliśmy, Bliźniaki - Armina i Alexy'ego którzy tak jak ja za cholerę nie słuchali poleceń, Nathaniela - syna obecnych Alph który szybko został moim wrogiem Dake'a- Który do gustu mi nie przypadł ale nie kłóciłem się z nim aż tak jak z tym lizusem. Były tam też dwie wadery które zdały pasowanie na poziom basiorów. (Zdarzało się to bardzo rzadko) Była to Lisa - Która bardzo polubiła się z Dake'em i Parvati którą właściwie lubiliśmy wszyscy lecz ona miała każdego z nas gdzieś.
Wyglądała tak:

Razem z moimi przyjaciółmi (Lizus Nathaniel się do nich nie zaliczał) postanowiliśmy wykraść tę bardzo strzeżoną tajemnicę...

<Ciąg Dalszy nastąpi>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz