A więc...zacznijmy od...narodzin pewnej wilczycy,w czasie szalejącego wiatru i deszczu. Przyszła na świat w listopadzie, w ciemną noc. Gdy otworzyła oczy, jej matka padła trupem. Cóż, szczęście nie przypisało się tej wilczycy. Zajęła się nią stara wilczyca i bardzo dobrze kryła tajemnicę związaną z rodziną Milki przez półtorej roku. Aż pewnego dnia...Milka odkryła,że to niemożliwe by jej opiekunka była matką...I uciekła,nie chciała zrozumieć,ani nie rozumiała. Była młoda i głupia. Przez ostatnie sześć miesięcy wędrowała po górach, lasach i bagnach.A po przebyciu tych kilometrów, doszła do swego celu, znalazła nową rodzinę, mogła zacząć od początku swoje życie.
Tak więc i Ty poznałeś/poznałaś historię Tej Duszyczki.
* * *
Milberry,cała w błocie wędrowała przez podmokłe tereny lasu. Nie widziała tutaj nic oprócz trawy,bagna,zdechłego ptaka i jeszcze raz bagna. Ogrom bagna. Zaraz!Jednak daleko,przed sobą, w krzakach majaczyła postać jakiegoś wilka. Hm...Miał ciemne furto.Pobiegła w stronę tajemniczego basiora.
-Hej! Czy..-nie dokończyła, bo jej przerwano.
-Znajdujesz się na moim terenie,wiesz o tym Mała?-warknął.
Nie lubiła, a nawet nienawidziła gdy ktoś określał ją jako"Mała".Zacisnęła szczęki z złości.
-Tak.Własnie się dowiedziałam.Przyjmij to do wiadomości, nie jestem Mała. -odparła.
-Ym..No dobrze...A więc jak masz na imię?-lekko Go zamurowało.
-Milberry.
-Castiel. Wracając do tematu, to znajdujesz się na moim terenie.
-Hm...A co?Masz watahę?
-Owszem.Ale jest dopiero założona. -poinformował
-Em...A mogę się przyłączyć?-rzekła cicho.
-Niech pomyślę...-po tych słowach zrobił kółeczko-Myślę że ...tak.
-Cieszę się- nie ukryła swojego entuzjazmu.
-Taak...-odparł.
-To ja już sobie obejrzę resztę, a no i... gdzie się kończy twoje terytorium?
-Do tego brzegu łąki, po drugiej stronie jest wataha takiej jednej Valerie.
-Ahm.-odchrząknęła i ruszyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz