niedziela, 6 stycznia 2013

(Wataha Castiela) Od Milberry (Milki)

A więc...zacznijmy od...narodzin pewnej wilczycy,w czasie szalejącego wiatru i deszczu. Przyszła na świat w listopadzie, w ciemną noc. Gdy otworzyła oczy, jej matka padła trupem. Cóż, szczęście nie przypisało się tej wilczycy. Zajęła się nią stara wilczyca i bardzo dobrze kryła tajemnicę związaną z rodziną Milki przez półtorej roku. Aż pewnego dnia...Milka odkryła,że to niemożliwe by jej opiekunka była matką...I uciekła,nie chciała zrozumieć,ani nie rozumiała. Była młoda i głupia. Przez ostatnie sześć miesięcy wędrowała po górach, lasach i bagnach.A po przebyciu tych kilometrów, doszła do swego celu, znalazła nową rodzinę, mogła zacząć od początku swoje życie.

 Tak więc i Ty poznałeś/poznałaś historię Tej Duszyczki.

 * * *
 Milberry,cała w błocie wędrowała przez podmokłe tereny lasu. Nie widziała tutaj nic oprócz trawy,bagna,zdechłego ptaka i jeszcze raz bagna. Ogrom bagna. Zaraz!Jednak daleko,przed sobą, w krzakach majaczyła postać jakiegoś wilka. Hm...Miał ciemne furto.Pobiegła w stronę tajemniczego basiora.
 -Hej! Czy..-nie dokończyła, bo jej przerwano.
 -Znajdujesz się na moim terenie,wiesz o tym Mała?-warknął.
 Nie lubiła, a nawet nienawidziła gdy ktoś określał ją jako"Mała".Zacisnęła szczęki z złości.
 -Tak.Własnie się dowiedziałam.Przyjmij to do wiadomości, nie jestem Mała. -odparła.
 -Ym..No dobrze...A więc jak masz na imię?-lekko Go zamurowało.
 -Milberry.
 -Castiel. Wracając do tematu, to znajdujesz się na moim terenie.
 -Hm...A co?Masz watahę?
 -Owszem.Ale jest dopiero założona. -poinformował
 -Em...A mogę się przyłączyć?-rzekła cicho.
 -Niech pomyślę...-po tych słowach zrobił kółeczko-Myślę że ...tak.
 -Cieszę się- nie ukryła swojego entuzjazmu.
 -Taak...-odparł.
 -To ja już sobie obejrzę resztę, a no i... gdzie się kończy twoje terytorium?
 -Do tego brzegu łąki, po drugiej stronie jest wataha takiej jednej Valerie.
 -Ahm.-odchrząknęła i ruszyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz